W ten sposób Francja dołączyła do innych krajów, m.in. USA, Holandii i Wielkiej Brytanii, które już testują na swoich lotniskach podobne urządzenia. Jest to następstwem nieudanej próby zamachu z grudnia ubiegłego roku, gdy obywatel Nigerii wszedł na pokład amerykańskiego samolotu relacji Amsterdam-Detroit z ładunkiem wybuchowym ukrytym w bieliźnie.
Jak podkreśla francuska Naczelna Dyrekcja Lotnictwa Cywilnego (DGAC), nowe skanery ciała będą na razie stosowane eksperymentalnie jedynie w przypadku pasażerów udających się do USA i tylko wtedy, jeśli wyrażą oni zgodę na taką kontrolę. W przeciwnym wypadku mogą oni wybrać tradycyjną kontrolę osobistą.
Według DGAC typ skanerów, który będzie stosowany we Francji, używający fali milimetrowych, jest całkowicie nieszkodliwy dla zdrowia. Fale te nie wnikają pod skórę, ale zatrzymują się na powierzchni ciała, pozwalając wykryć wszystkie ukryte pod ubraniem przedmioty. Na terminalach w USA wprowadzono ostatnio innego rodzaju skanery "rozbierające" podróżnych, wykorzystujące promienie X (rentegenowskie), które przenikają ciało.
Wprowadzenie nowego urządzenia wywołuje we Francji, jak i w innych krajach, obawy, że narusza ono intymność pasażerów. Władze francuskiego lotnictwa odpierają ten zarzut. Podkreślają, że przeprowadzający kontrolę bezpieczeństwa nie widzą na ekranie nagiego ciała ludzkiego, ale tylko jego kontury w trzech wymiarach o rozmazanej twarzy i częściach intymnych. Regułą ma być także to, że mężczyzn kontrolują skanerem mężczyźni, a kobiety - inne kobiety.
Ze swojej strony francuska Narodowa Komisja ds. Informatyki i Wolności (CNIL) wezwała obsługę miejscowych lotnisk do przestrzegania także innych zasad prywatności pasażerów. Według CNIL należy zagwarantować, by pracownicy kontrolujący podróżnych przy użyciu tych skanerów widzieli jedynie sylwetkę na ekranie, a nie "prawdziwego" człowieka oraz żeby skanowany obraz nie był dostępny dla osób postronnych.
źródło: wnp.pl